Piłkarze każdej z drużyn mają świadomość, że jeden, najbliższy mecz, może odmienić losy dalszej części sezonu 2024/25. Połowa zespołów, grających w niedzielę, ma szansę, by na koniec dnia znaleźć się na pierwszym miejscu w tabeli. Inne dwa kluby w bezpośrednim starciu mogą oddalić się od strefy spadkowej.
Tak blisko, a tak daleko. Stal Mielec sąsiaduje w tabeli z Puszczą Niepołomice, ale jeden punkt i jedno miejsce, które ich dzieli sprawia, że gospodarze dzisiejszego starcia znajdują się nad kreską, a goście w strefie spadkowej. W 15. kolejce 2024/25 oba kluby zmierzą się dopiero trzeci raz w historii, stając przed szansą przechylenia szali na swoją korzyść, bo do tej pory mają po jednym zwycięstwie i po dwa gole strzelone.
Atutem gospodarzy może być osoba Janusza Niedźwiedzia, pod wodzą którego, Stal w Mielcu odniosła dwa zwycięstwa i zanotowała jeden remis. Ze stadionem w województwie podkarpackim dobre wspomnienia ma także trener Tomasz Tułacz, który w przeszłości występował w drużynie swojego najbliższego rywala jako piłkarz (126 meczów w Ekstraklasie).
CZY WIESZ, ŻE…
Stal Mielec - najwięcej meczów z minimum 20 strzałami oddanymi (4, tyle samo: Cracovia)
Puszcza Niepołomice - najwięcej remisów w 2024 roku (13)
Więcej informacji: tutaj
Mistrzowskie starcie. W Białymstoku spotkają się mistrzowie dwóch poprzednich sezonów, którzy nie chcą dopuścić do sytuacji, w której inna drużyna zdobędzie w maju złoty medal. Zwycięstwo w tym meczu może sprawić, że pierwszy raz od 23 sierpnia dojdzie do zmiany lidera PKO Bank Polski Ekstraklasy. Nieco trudniej - choć też nie można tego wykluczyć - będzie o zmianę najlepszego strzelca w trwającym sezonie. Jesus Imaz musiałby zaliczyć hat-tricka i zaprezentować jeszcze lepszą formę niż do tej pory (6 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w 4 ostatnich meczach). W ten sposób mógłby zbliżyć się do wyczynów dwóch innych Hiszpanów: Marca Guala (ex-Jagiellonia Białystok) i Ivana Lopeza, którzy wygrywali koronę króla strzelców na przestrzeni 3 poprzednich sezonów.
Mimo doskonałej formy Jesusa Imaza, zaliczenie hat-tricka w meczu z Rakowem Częstochowa brzmi jak niemożliwe zadanie. Piłkarze Marka Papszuna w pierwszych 14 kolejkach stracili tylko 4 gole (najmniej w historii na tym etapie sezonu), a w żadnej z nich przeciwnicy nie zdobyli więcej niż jednej bramki (pierwsza taka sytuacja od Legii Warszawa 2007/2008). Niemniej jednak liczymy na otwarty mecz, bo w 3 ostatnich spotkaniach między nimi w Białymstoku padały średnio 4 gole/mecz.
CZY WIESZ, ŻE…
Obie drużyny zdobyły po 19 punktów w 7 ostatnich meczach (po 6 zwycięstw, 1 remis)
Średnio w meczach między nimi pada 3,3 gola/mecz (w każdym z 6 ostatnich - minimum 3 gole)
Więcej informacji: tutaj
Hit za hitem. W ligowym klasyku Lech Poznań będzie robił wszystko, aby pozostać w fotelu lidera, a Legia Warszawa, by potwierdzić swoją dobrą dyspozycję i wyraźnie zbliżyć się do czołówki. W trwającym sezonie lepiej spisuje się Kolejorz, mając najlepszy bilans bramkowy (+15), najwięcej zwycięstw (10) i tylko 8 goli straconych w 14 meczach jako gospodarz w 2024 roku (0,57/mecz). Z drugiej strony to Legia Warszawa w minionych tygodniach może pochwalić się lepszymi wynikami. Wygrała 3 spotkania z rzędu, a w każdym z 4 ostatnich meczów oddawała minimum 6 celnych strzałów (razem: 33, średnio - 8,25/mecz).
Skoro wychodzi na to, że obie drużyny są w formie, możemy spodziewać się wyrównanego starcia. Zwłaszcza, że w 5 ostatnich meczach między nimi padły 4 remisy. Legia Warszawa nie przegrała żadnego z tych spotkań, zachowując dwa czyste konta. Łącznie stołeczna drużyna w klasykach z Lechem Poznań traci mniej niż 1 gola/mecz.
CZY WIESZ, ŻE…
U siebie Lech Poznań notował zwycięstwa w 6 z 7 meczów rozegranych w tym sezonie
7 meczów z rzędu bez porażki gości między nimi
Więcej informacji: tutaj